- Nie żyjemy we wspólnocie, ani dla wspólnoty, lecz ze wspólnotą. (Florencio Segura SJ napisał o wspólnocie zakonnej). To stwierdzenie można odnieść do każdego typu wspólnoty: małżeńskiej, rodzinnej, przyjaciół…
- nie żyjemy we wspólnocie, tzn. nie mamy wszystkiego wspólnego (jak pierwsi chrześcijanie), czyli wspólnota nie jest jedyną przestrzenią naszego życia, miejscem pracy, wypoczynku, ale miejscem, które ułatwia wypełnianie określonych zadań i obowiązków,
- nie żyjemy też dla wspólnoty, która jest celem samym w sobie i nie jesteśmy zobowiązani, aby jej się podporządkowywać,
- żyjemy natomiast ze wspólnotą, która pomaga nam rozwijać się, dojrzewać, realizować siebie i swoją życiową misję.
- Wspólnota ma wymiar dynamiczny a nie statyczny, rozwija się, podobnie jak rozwijają się osoby, które ją tworzą. Jest to:
- wzrastanie w przyjaźni, serdeczności, miłości,
- wymaga przezwyciężania indywidualizmu i zamknięcia w sobie,
- wymaga bliskości, która tworzy się poprzez zdrowe więzi międzyosobowe.
- Różnorodność osób we wspólnocie tworzy, stanowi bogactwo duchowe.
- wspólnotę tworzą osoby, które różnią się charakterem, pochodzeniem, zdolnościami, poglądami, pragnieniami czy potrzebami. Takie zróżnicowane, choć jest bogactwem, ale może prowadzić, niezdrowego współzawodnictwa, zranień, a nawet do agresji,
- w prawdziwych relacjach musi być jednak zgoda na inność, wyrozumiałość, wzajemna akceptacja. Jeśli tego zabraknie, tolerujemy wówczas tylko osoby sympatyczne, miłe, akceptujące nas, nadające na tych samych falach. Powstają elitarne podgrupy, … sekciarstwo.
- Nie ma wspólnot bezkonfliktowych. W każdych relacjach wcześniej czy później pojawią się kryzysy i nieporozumienia (przygotujmy się na to! Nie przerażajmy! Nie uciekajmy!). Wspólnota pozwala rozwiązywać konflikty i uzdrawiać nas, relacje. Dlatego można powiedzieć, że wspólnota jest miejscem przebaczania i pojednania i świętowania, a przez to duchowego wzrostu.
- Jedność. Wymaga zachowania równowagi pomiędzy zaangażowaniem zewnętrznym apostolskim, zaangażowaniem wewnętrznym, czyli budowaniem zdrowych relacji wewnątrzwspólnotowych.
- Św. Łukasz, charakteryzując starożytne wspólnoty chrześcijańskie, napisał: Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących (Dz 4, 32).
- Jedność ta polegała na zogniskowaniu wokół Jezusa Zmartwychwstałego oraz wspólnego celu: głoszenia z miłością Dobrej Nowiny. Nie oznaczała jednak jednorodności.
- Osoby trudniejsze. Wspólnota rozwija się owocniej, gdy są w niej osoby trudniejsze.
- W naszej wspólnocie zakonnej w Czechowicach-Dziedzicach mieszkał 95-letni kapłan, który cierpiał na demencję, wiele rzeczy zapominał, nie radził sobie z podstawowymi funkcjami życiowymi. Czasami denerwowaliśmy się i traciliśmy cierpliwość, zwłaszcza gdy miał trudniejsze dni. Ale mieliśmy świadomość, że ta choroba była dla nas. Przez nią uczyliśmy się cierpliwości, pomocy, służby, miłosierdzia, miłości…
- Obecność osób starszych, a także trudnych, depresyjnych, niezgodnych jest potrzebna. Pozwala uwalniać się od egoizmu, uczy bezinteresownego dawania. Trudne osoby we wspólnocie są elementem jej wzrostu.
- Miłość. Jest istotą życia wspólnotowego i więzi osób. Ale to pozostawmy na następną formację wspólnotową.
Opracowanie: Adam Edward Szczepanowski
Źródła: 1. Biblia tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2003.
- Zdrowa wspólnota, Centrum formacji Wieczernik, Magdalenka 2000.
- Jak budować wspólnotę i jak w niej wzrastać?, Centrum formacji Wieczernik, Magdalenka 2000.
- Życie we wspólnocie, O. St. Biel SJ, http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art, 704,zycie-we-wspolnocie.html